Jedzenie u dzieci – czyli jeszcze łyżeczkę

No jeszcze łyżeczkę. To teraz otwórz buzię – za ciocię! No zjedz, biedne dzieci nie mają co jeść, a Ty wybrzydzasz… Takie lub podobne komentarze słyszy niejedno dziecko. Właśnie dlatego, że temat jedzenia u dzieci towarzyszy nam często i równie często stanowi źródło lęków czy frustracji ze strony rodziców. Dlatego dzisiaj powiemy, jak to jest z tym jedzeniem u młodszych dzieci i dlaczego „jedzenie za babcię/dziadka” i „jeszcze jedną łyżeczkę” wpływa negatywnie na relację dziecka z jedzeniem.
Dlaczego tak martwimy się o jedzenie u dzieci?
Warto uzmysłowić sobie to, że ta uwaga, którą poświęcamy jedzeniu jest związana z przetrwaniem. Jedzenie jest tą podstawową potrzebą, którą musimy zaspokoić by przetrwać. Dlatego rodzice/opiekunowie działają w tym zakresie troszkę instynktownie:
Moje dziecko nie je -> będzie głodne-> rozchoruje się-> zagłodzi się.
Właśnie dlatego w takim momencie zaczynamy działać pod wpływem emocji. Chcemy jak najszybciej dziecko nakarmić lub dokarmić, gdy wydaje nam się, że za mało zjadło.
Skąd wiemy, że dziecko pojadło?
Tak naprawdę my nie jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić tego, czy dziecko jeszcze jest głodne czy już nie. W naszym mózgu istnieją ośrodki sytości i głodu, do których docierają informacje z naszego ciała informujące o tym czy potrzebujemy coś zjeść czy nie.
Takie informacje mogą mieć charakter:
- Termiczny – jedzenie pomaga utrzymać temperaturę ciała.
- Metaboliczny – informacje o ilości substancji we krwi potrzebnych do pracy organizmu, np. glukoza.
- Hormonalny – ilość substancji wydzielanych przez gruczoły, np. insulina.
- Motoryczny – wysyłane przez żołądek/ informacja o stopniu wypełnienia żołądka.
Dlatego od najmłodszych lat tak ważne jest to, by wspierać u dziecka w uczeniu się odczytywania sygnałów płynących z jego własnego ciała.
Kiedy nasz dwulatek w połowie jedzenia odkłada łyżeczkę i na nasze pytanie: Czy już pojadłeś? odpowiada, że tak… To często kusi nas dopytanie: a może jeszcze jedną łyżeczkę? Lub w gorszej wersji ostrzeżenie: Ale nie zjadłeś całej zupy, nie będzie deseru.

Jak takie zachęcanie do dojadania może wpływać na dziecko?
Z jednej strony możemy podejrzewać, że nasze dziecko już nie chce jeść (bo zaspokoiło pierwszy głód, już żołądek „nie ssie”) bo woli robić coś innego. Jednakże w takiej sytuacji, kiedy dziecko podjęło decyzję o tym, że zakończyło jedzenie – powinniśmy taką decyzję uszanować. Dlaczego? Bo to jaką relację z jedzeniem dziecko zbuduje w dzieciństwie – będzie miało ogromny wpływ na jego dietę w życiu dorosłym.
Kiedy dziecko słyszy:
No ale zjedz do końca tę zupę/no jeszcze łyżeczka za ciocię!
To tak naprawdę możemy wyuczać nasze dziecko pochłaniania jedzenia, niezgodnie z sygnałami płynącymi z ciała. Kiedy nasze dziecko przerywa jedzenie, a my chcemy uzyskać od dziecka informację o tym, czy już pojadło możemy w sposób zabawowy zapytać: Oooo… To zapytajmy Twój brzuszek czy już pojadł. Brzuszku czy już pojadłeś? – w tym momencie zachęcamy dziecko do tego, by skierowało uwagę na swoje ciało. Ważne jest to, że pytanie to nie ma na celu zmusić do dokończenia posiłku – ma na celu rozwijać u dziecka odczytywanie sygnałów i decydować o tym, czy ma (brzuszek) ochotę czy już nie.
Jak nie zjesz to nie będzie deseru/nie dostaniesz czekoladki!
W tym momencie tak naprawdę ostrzegamy dziecko przed karą, równocześnie czyniąc z deseru/czekoladki nagrodę. W takiej sytuacji zjedzenie obiadu jest dla dziecka czymś nieprzyjemnym. Czymś co się musi zdarzyć by dziecko otrzymało lub żeby nie zabrano mu nagrody.
Znowu nic nie zjadłaś, ale z Ciebie niejadek. No zjedz to mama będzie dumna!
Kiedy w czasie jedzenia zaczynamy dziecko etykietować niejadkiem to w końcu ono samo zaczyna tak o sobie myśleć. Dodatkowo motywowanie dziecka do jedzenia wykorzystując w ten sposób naszą relację (jeżeli zjesz to będę dumna) wpływa na kształtowanie się poczucia wartości u dziecka i bezpieczeństwa w relacji z mamą/tatą (w tym przypadku dziecko musi zasłużyć na pozytywne emocje – dumy).
Unikanie kar i nagród
Dlatego właśnie w przypadku jedzenia staramy się unikać jakichkolwiek zewnętrznych wzmocnień (nagród) czy kar, bo jedzenie u dzieci i dorosłych jest fizjologią. Relacja z jedzeniem oparta jest przede wszystkim na umiejętności odczytywania sygnałów z ciała – głodu, sytości, ale także tego czy coś nam smakuje i to lubimy – lub nie. Dlatego bądźmy towarzyszami naszych dzieci, którzy będą proponować, pokazywać, oswajać nowe smaki a także modelować dobre zwyczaje związane z jedzeniem. Nie bądzmy sędziami oceniającymi postępy w jedzeniu wraz z wymierzaniem sprawiedliwości za pozostawioną gramaturę na talerzu 😉